Maksymalne obroty

To miał być spokojny wyjazd a wyszło jak zwykle.

Ten Ze Wsi zawlókł mnie do Brighton, bo przecież słońce i te sprawy. Zatem po raz pierwszy opalałem się na kamienistej plaży i mogłem się przekonać, że to jest o niebo lepsze rozwiązanie od piachu, który potem wypłukujesz z włosów i cewki moczowej przez trzy dni. Brighton wygląda dokładnie tak jak Międzyzdroje, zatem można sobie łatwo dopowiedzieć resztę. Fajne knajpy pedalskie obok promenady.

Harrods nadal i absolutnie bez wątpienia jest najohydniejszym domem handlowym w Londynie. Ale widok zjełczałych (acz przechowywanych w formalinie) milionerek wyrywających sobie torebkę z limitowanej serii Balenciagi – bezcenny.

Londyńskie wyprzedaże są kompletnie do dupy. Może ma na to jakiś wpływ fakt, że to co było fajnego kupiłem w maju. 🙂 Honor Oxford Street uratowało tylko French Connection UK i jak zwykle UniQlo. Podsumowując wiozę do Polandii więcej prezentów niż czegoś dla siebie. Oczywiście wyłączając spodenki z Rio Beach z Covent Garden, w których wyglądam jak młody bóg (boga nie ma? Już jest). Przy okazji dodam, że He by Mango, New Look (Men) oraz męska kolekcja United Colors of Benetton to jakieś makabryczne pomyłki i nie warto tracić na nie nawet minuty czasu.

A poza tym randkuję na potęgę, na razie rekordem jest 14 godzin pod rząd i po tym całym urlopie będę potrzebował się wyspać. Ale nie mam co narzekać, szkoda mi czasu na sen; każda minuta jest na wagę złota.

Komentarzy 9 to “Maksymalne obroty”

  1. pawelczyk Says:

    Jak Ty się opalasz, że masz piach w cewie??

    Polubienie

  2. gejowski Says:

    Na nago i na brzuchu, co w tym dziwnego?

    Polubienie

  3. pawelczyk Says:

    Też się tak opalałem i nie miałem tego problemu 😛

    Polubienie

  4. Marcyś Says:

    Lajfstajl. No tak. Przypominam sobie Ge sprzed kilku lat z błyskiem w oku opowiadającego o swoich planach emigracyjnych. Szlifował angielski i robił co jakiś czas wycieczki-rekonesansy na Wyspy aby złapać klimat i łagodnie dla siebie i środowiska przepoczwarzyć się w Brytola. Wszystko było doskonale przemyślane i zaplanowane, łącznie z transferem biznesu i finansów. Jak widać z planów zostały jedynie wycieczki. Jak dotąd głównie do Londka, ale że Londek nadaje się głównie do zakupów, przeto Ge wybrał się także na wczasy brytyjskie, czyli na plażę w Brighton.
    Bardzo ciekawią mnie opowieści Ge o tych wycieczkach. Rzadko zdarza mu się wpadać w zachwyt nad tamtejszymi zwyczajami, ubraniami czy innymi obiektami użyteczności publicznej, częściej natomiast jego opisy stanowią próbę ich spłaszczenia i trywializacji. Stąd wyrażenia typu: „Harrods (…) jest najohydniejszym domem handlowym w Londynie”, „Londyńskie wyprzedaże są kompletnie do dupy”, „(…) He by Mango, New Look (Men) oraz męska kolekcja United Colors of Benetton to jakieś makabryczne pomyłki (…)”. Pomijając fakt, że Ge był i jest mistrzem trywializowania, schematyzowania i oceniania (co stanowi dla niego z pewnością próbę nienaukowego porządkowania rzeczywistości) mam wrażenie, że ten styl jest po prostu czystym SZPANEM. Ja np. nie mam zielonego pojęcia co to jest „He by Mango, New Look (Men)” itd. i ni cholery mnie to nie obchodzi, ale na pewno wiele młodych ciotek-szpanerek z wypiekami na twarzy będzie wchłaniało ten trendowy slang, a Ge będzie wyrastał w ich oczach na niedoścignionego guru, Wyrocznię i Krytyka. A tak przy okazji: Czy Ge pisał kiedykolwiek w podobny sposób np. o Galerii Łódzkiej, Porcie Łódź, albo innych podobnych Harrodsowi, ale rodzimych magazynach zbytu „szmat” i innych „gówien na sznurku”?
    Jaki jest jego cel? Czy jest to szpanowanie samo w sobie, mające na celu tylko podniesienie poczucia ważności? A może to próba stania się guru w towarzystwie coraz młodszych (względem niego!) wpatrzonych w niego oczu? Czy to rozpaczliwe starania o utrzymanie się na trendowym szczycie na przekór zbliżającej się coraz szybciej starości?
    Mnie osobiście najbardziej podoba się teoria pierwsza, bo najprostsza, oraz ostatnia, bo dodatkowo wzmacniają ją zdania Ge o konieczności korzystania z (uciekającego) życia: „(…) szkoda mi czasu na sen; każda minuta jest na wagę złota”.

    W tym kontekście polecam wszystkim czytającym literaturę Ge o próbę jej oceny z większej perspektywy. Ciekawe rzeczy z tego wychodzą 😉

    Polubienie

  5. ted Says:

    Od lat opalam sie nago i jakos w cewce mi sie nie zdazylo- ale w tylku jak najbardziej…

    Polubienie

  6. SleezyScreenName Says:

    to ci Marcys dowalil hehe, ty ja go poznalem czy nie?

    Polubienie

  7. gejowski Says:

    2SSN: nie, Marcysia jest „spoza środowiska” i brzydzi się do mnie wpadać. 🙂

    Polubienie

  8. Marcyś Says:

    2Ge: Wcale się nie brzydzę, tylko aktualnie nie mam czasu wpadać

    Polubienie

  9. Anonim Says:

    z rzędu. mówi się i pisze z rzedu

    Polubienie

Dodaj komentarz