Mam wrażenie, że Niemcy mają okres rozcinania wrzodów i samobiczowania się post-hitlerowskiego. I na dokładkę trwa on już wyjątkowo długo, wręcz przesadnie. Nie do końca rozumiem cel takiego rozprawiania się z przeszłością, skoro zasada ucieczki do przodu wychowała takich reżyserów jak Fassbinder. O hitlerowskich Niemczech powstało mnóstwo filmów amerykańskich, brytyjskich, francuskich… może byłoby dość? W końcu jak niby przedstawić lepiej wschodzenie faszyzmu od tego, co widzieliśmy w „Kabarecie”?
„Aimee und Jaguar” to próba rozliczania się z przeszłością – przed niezłą „Marlene” i kiepską komedią o Hitlerze. Tym razem na warsztat wzięto podziemie lesbijskie w Berlinie pod koniec wojny. Żeby potrawka była jeszcze ciężej strawna, jedna z dwóch głównych bohaterek, Felice, jest Żydówką. I daj panie Boże zdrowie przepisującym książkę scenarzystom, ale dlaczego to musiało trwać ponad dwie godziny?
Niestety zarówno powieść jak i film składają się przede wszystkim z przynudzania i bezsensownych dłużyzn. Cycki obu bohaterek widzimy ze wszystkich kątów (może to jeden z powodów, dla którego tak się przy tym filmie męczyłem). Tymczasem fabułka jest kiepściutka, słabiutka, mało filmowa i nieszczególnie interesująca.
Matka czwórki dzieci i zarazem żona nazistowskiego żołnierza zakochuje się w żydowskiej lesbijce. Trwa to pół filmu. Kolejne ćwierć się głęboko kochają (tu jedyna dobra scena pokazująca, jak wyglądały imprezki lesbijskie w wojennym Berlinie – w zasadzie tak jak w epoce Republiki Weimarskiej). Finał oczywisty: żydówka złapana, tragedia, łzy, wrzaski i te sprawy. No pliiiz.
I bardzo przepraszam, ale chronienie nikłej fabułki informacją, że scenariusz (i książka nawiasem mówiąc) powstał na podstawie rzeczywistych wydarzeń to pójście na łatwiznę poniżej pewnego poziomu. Nie ze mną te numery Brunner. Słowem: filmidło i książczyna tylko dla wytrwałych oraz rzecz jasna dla lesbijek, którym zapewne to wszystko przeszkadzać nie będzie przy tak potwornej posusze filmów o nich.
Max Farberbock, Aimee & Jaguar, Senator Film 1998
Tagi: lesbijki
2008-07-09 o 15:20
Cóż, nie pozostaje nic innego, jak zgodzić się z Twoją oceną. Film jest rzeczywiście straszliwie nudny i rozwlekły. Mimo pozornej „odkrywczości” i „śmiałości”, prędko zamienił się w ramotę, o której nie warto wspominać. Jako kultowe dzieło dla lesb też sprawdził się niespecjalnie. Słowem: kicha.
PolubieniePolubienie
2008-07-09 o 18:09
Widziałem kawałek tego filmu w jakiejś (włoskiej?) telewizji GAY.TV, którą (o dziwo) Polsat udostępnia po zapłaceniu podstawowego abonamentu.
„Mam wrażenie, że Niemcy mają okres rozcinania wrzodów i samobiczowania się post-hitlerowskiego. I na dokładkę trwa on już wyjątkowo długo, wręcz przesadnie.”
Hm. To nie jest tak, że problemu już nie ma. Neonazizm jest w Niemczech całkiem popularny.
http://www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=73037#dol
Nie mam zamiaru bronić tego filmu, ale recenzja powyżej wydaje mi się trącać stronniczością (w końcu dla innych cycki to zaleta 😉
I jeszcze jedno. Popraw drugie „żydówką”, na „Żydówką”. Bo to tak wygląda polsko, antysemicko ;/
Pozdrowienia.
PolubieniePolubienie
2008-07-10 o 08:52
Osmielam sie nie zgadzac ani z Mr. Ge, ani z szanownymi komentatorami. Kochani, rozumiem, ze przeraza Was film dluzszy niz wieczorynka, ale nie w dlugosci problem. Film obejrzalem kilka lat temu, polecalem nawet Mr. Ge, ale na wiesc, ze to o lesbijkach odpuscil – na widok cyckow dostaje wysypki – az dziw ze siegnal po ten stary film. Ja sie na tym filmie splakalem – doslownie, a ogladalem dwa razy w ciagu kilku lat. Opowiesc jest wzruszajaca i poruszajaca. Ogladamy swiat, ktorego nie dane nam bylo doswiadczac – na szczescie – i dramat, ktory przekracza wyobrazenia dzisiejszych gejow paradujacych w nowych ciuszkach od klubiku do klubiku. Mnie poruszyla walka o zycie, o godnosc i o milosc. Aktorka grajaca Felice jest fantastyczna, a postac Felice to czlowiek (podkreslam „czlowiek”, a nie „cycki”), ktora chcialbym miec za przyjaciela. Najbardziej urzeka w filmie „usmiech mimo wszystko”, nawet przez lzy i zza drutu kolczastego.
Teraz macie dluzyzne 😉 Rozpisalem sie, bo uwazam, ze jedziecie po filmie niezasluzenie, sprobujcie go przezyc.
PolubieniePolubienie
2008-07-11 o 10:52
Matka czwórki dzieci i jej cycki? To musi być ciężkie, nawet dla dla młodego heteryka – onanisty. Ale w świecie filmu cycki matki czwórki dzieci są zapewne małe i sterczące.
PolubieniePolubienie
2008-07-11 o 18:58
Wiercik, jezu chryste, skup sie na onanizmie 😉
PolubieniePolubienie
2008-07-11 o 19:00
Uwaga, bede tu zagladal i bronil filmu do upadlego.
Niech sie Mr. Ge cieszy, ze mu frekwencja rosnie.
PolubieniePolubienie
2008-07-12 o 10:38
Nie mówię, że film dobry. Nie mówię, że zły. Oglądałem fragment.
Z „cyckami” to nie miało być uszczypliwe, ani kąśliwe z mojej strony. Choć mogłem przewidzieć, że tak to będzie wyglądać i tego nie pisać ;/
Sory.
PolubieniePolubienie
2008-07-12 o 12:26
Siuśmajtek: ty się pijaną Teresą zanadto nie przejmuj. 🙂
PolubieniePolubienie
2008-07-12 o 13:24
Drogi Mr. Ge, twoj brak szacunku do starszej wiekiem kolezanki jest niemily.
Siusmajtek: nie ma powodu przepraszac; nie wiem co mysle wlascicielki „cyckow”, ale i ich chyba nie uraziles 😉
PolubieniePolubienie